Długi weekend zapasem więc czas na upragnioną wycieczkę.
Głównym celem wyprawy jest zwiedzanie zamku w Bebbanburg czyli ówczesnego zamku w Bamburgh.
Pojechaliśmy tam aby zobaczyć o co ten cały rumor w serialu "Upadek królestwa".
Ale zanim tam dotrzemy pozwiedzamy inne równie ciekawe miejsca.
Pierwszy przystanek na kawkę w Tuxford Windmill.
Miał być piękny wiatrak z wczesnego XIX wieku, który został wzniesiony w 1810 r. Niestety ze względów pandemicznych został zamknięty.
Młyn ten pracował jeszcze do lat 20-tych ale został uszkodzony przez burze i zakończył swoją działalność aż do końca XX wieku, kiedy to został naprawiony i przywrócony do użytku.
Wypiliśmy herbatkę przy bramie, porozmawialiśmy z przemiłą właścicielką i uszyliśmy dalej w trasę.
Kolejnym przystankiem na kawkę miał być zamek Allerton, który jest jednym z najładniejszych wiktoriańskich zamków. Niestety jest on teraz w rękach prywatnych i udostępniany jest tylko na imprezy weselne.
No ale kawkę trzeba gdzieś wypić, więc zaszliśmy do pobliskiego Kościoła św. Martina.
Zawiera on kilka grobowców z XVII wieku. Wnętrze Kościoła od połowy XVIII wieku pozostaje niezmienione do dziś.
Kościół nie ma ołtarza a wnętrze wydaje się zaniedbane.
Chwila refleksji po zwiedzaniu kościoła.
Po chwilowych poszukiwaniach i błądzeniach dotarliśmy do dzisiejszego miejsca docelowego.
Hotelik w Beadnell - pokoik bardzo przytulny, w pięknej zielonej okolicy.
Plaża została nagrodzona nagrodą Blue Flag Rural Beach w 2005 roku.
Wapienniki (piece szybowe)
W listopadzie 1798 roku Richard Pringle dostał pozwolenie na wybudowanie kominów (pieców), które mierzą ponad 7 metrów wysokości. Mają otwór, którego górna średnica ma ponad 4 metry a dolna ponad 2 metry.
John Wood, z którego majątku wydobywano węgiel i wapień, dbał aby wszystko było konserwowane i zachowane w dobrym stanie.
Ściany Beadnell zostały zbudowane w 1790 roku, a piece wapienne stoją do dnia dzisiejszego.
Ta osłonięta zatoka tworzy idealną lokalizację dla surfingu żeglarskiego.