Dzień drugi wycieczki do Northumbrii.
Plan był napięty, bo chcieliśmy najpierw popłynąć rejsikiem dookoła wysepek Farne, gdzie znajduje się rezerwat przyrody. Potem mieliśmy się udać na rowerową wycieczkę na Świętą Wyspę (Holy Island).
Jednak dzięki porannej rozmowie z Ruth (właścicielką hotelu) plany się zmieniły. Uświadomiła nam mianowicie, że na Świętą Wyspę można się dostać tylko podczas odpływu - w wyznaczonych godzinach. Przypływ zalewa później drogę i nie ma z wyspy powrotu aż do momentu następnego odpływu.
Pakujemy więc rowery i decydujemy się na wyprawę na Świętą Wyspę a dzikie ptactwo na Farne Island zobaczymy może kiedy indziej.
My jedziemy!!! Według mapy to tylko 3 kilometry. W pół godzinki obrócimy.... Jakże my byliśmy w błędzie!!!!
Co prawda widoki były piękne, mokradła robiły wrażenie i dzikie ptactwo również ale wiatr był tak silny, że z pół godzinki drogi zrobiła się godzina a my i tak nie byliśmy nawet w połowie drogi.
Niestety, niektórzy nie wytrzymali jazdy pod wiatr i wymiękli... Zawróciliśmy się i już samochodem wygodnie dojechaliśmy na wyspę podziwiać zamek.
Narodowy Rezerwat Przyrody Lindisfarne został założony aby chronic ptaki tu zimujące. Zwłaszcza chodzi o gęsi jasnobrzuche, dla których rezerwat jest jedynym miejscem w UK przystosowanym do ich zimowania.
Jest również doskonałym miejscem na obserwacje ptaków migrujących przybywających ze wschodu, a także rzadszych ptaków syberyjskich.
Dostęp do wyspy prowadzi przez pływową groblę. Odwiedzający wyspę muszą dokładnie sprawdzić godziny przypływów i pogodę. Droga jest zazwyczaj otwarta od około 3 godzin po przypływie do 2 godzin przed następnym przypływem, ale okres zamknięcia może się wydłużyć podczas sztormowej pogody.
Pomimo tych ostrzeżeń, średnio raz na miesiąc jeden pojazd zostaje unieruchomiony na grobli.
W drodze powrotnej po samochód z wiatrem to i humory dopisują.
Zamek Lindisfarne pochodzi z XVI-wieku i znacznie zmieniony został przez Sir Edwina Lutyensa w 1901 roku.
Znajduje się on w bardzo niedogodnym obszarze przygranicznym miedzy Anglią a Szkocją. Ale walczyli o niego nie tylko Anglicy i Szkoci. Obszar ten był często atakowany również przez Wikingów.
Film Cul-de-sac Romana Polańskiego z 1966 roku, z Donaldem Pleasence'em, Lionelem Standerem i Françoise Dorléac, został nakręcony w całości w zamku i wokół niego.
Polański kręcił również tam sceny do Tragedii Makbeta (1971).
Wykorzystanie zamku w Makbecie zainspirowało producentów serialu telewizyjnego Cold Feet (1998–2003) do wykorzystania go jako plenerowej lokalizacji filmowej w jednym odcinku.
Był również widziany w filmie The Scarlet Pimpernel z 1982 roku z Anthonym Andrewsem.
W brytyjskim programie telewizyjnym Wolfblood kręcono tam jeden odcinek.
Wejście do zamku jest dość dramatyczne i wymaga stromej wspinaczki wokół skalistej podstawy.
Pierwotne zbocze Lutyensa nie było chronione ani barierkami, ani płotami, aby podkreślić odsłonięty charakter tego miejsca.
Formacje kamiennych stosów przy plaży.
Układanie kamieni lub skałek jest odbierane jako sztuka, dyscyplina lub hobby, w którym kamienie są naturalnie równoważone jeden na drugim w różnych pozycjach bez użycia klejów, drutów, podpór, pierścieni lub innych materiałów, które mogłyby pomóc w utrzymaniu równowagi konstrukcji.
Niby ładnie, ale liczba stosów skalnych utworzonych w ten sposób na obszarach naturalnych ostatnio zaczęła niepokoić ekologów, ponieważ mogą one źle ukierunkować pieszych, narazić glebę na erozję, i estetycznie ingerować w naturalny krajobraz.
Stworzenie takich kombinacji ze skały lub kamienia wymaga cierpliwości i wyczucia.
W Texasie w 2014 roku odbyły się nawet Mistrzostwa Świata w układaniu skał.
Niektórzy odwiedzający obszary naturalne, którzy chcą doświadczyć natury w jej niezakłóconym stanie, sprzeciwiają się tej praktyce, zwłaszcza gdy narusza ona przestrzenie publiczne, takie jak parki narodowe, lasy narodowe i parki.
Przeciwko takiej sztuce są również piechurzy, ponieważ stosy skalne lub „kopce” są tradycyjnie używane do celów nawigacji w niektórych leśnych szlakach. Posiadanie ozdobnych stosów kamieni może zmylić tych, którzy polegają na nich jako na znacznikach szlaku.
Chwilka relaksu przy kaweczce i bułeczce po ciężkiej jeździe się należy!
Klimatyczne miejsce z dobrą muzyką - ciężkie do wypatrzenia z głównej ulicy. Co niektórzy jednak mają wyczulony nos na zapach dobrej kawki, który bez problemu do kafejki ich doprowadzi.